Maciej Meru Adamczewski
Coraz mniej miejsca, coraz mniej jedzenia. Każdego roku rolnicy zabierają coraz więcej ziemi pod uprawy. Każdego roku powstaje kolejny hotel i przybywa więcej turystów, a wraz z nimi pojawiają się kolejne problemy. Dla makaka berberyjskiego (Macaca sylvanus) jest to olbrzymie wyzwanie. Od pokoleń to był jego teren, wędrował po skalistych zboczach gór w poszukiwaniu pożywienia. Obecnie coraz częściej spotyka się z agresją ze strony ludzi. Lokalni rolnicy postrzegają małpy jako szkodniki i biorą udział w eksterminacji gatunku. Mieszkańcy oraz właściciele hoteli uzbrojeni w proce i metalowe kulki z łożysk, przeganiają zwierzęta i utrudniają im swobodną wędrówkę. Nie przejmują się tym, że makaki odgrywają ważną rolę w ekosystemie. Przykładowo są drapieżnikami dla kilku niszczycielskich owadów i szkodników oraz biorą udział w rozpraszaniu nasion wielu gatunków roślin.
To miejsce w górach Atlasu, gdzie makaki żyją od wieków jest dla nich praktycznie idealne. Strzeliste wąwozy z licznymi jaskiniami, olbrzymi wodospad, rzeka płynąca raz węższym, a raz szerszym strumieniem, lasy i zbocza gór pełne soczystych traw i ziół.
Podobnie jak wiele innych dzikich zwierząt na naszej planecie, makaki berberyjskie są gatunkiem zagrożonym wyginięciem. IUCN (International Union for Conservation of Nature) wpisała je w 2009 roku na czerwoną listę. W Maroku ich liczebność jest szacowana na 9 do 17 tysięcy osobników. Ta liczba dramatycznie się zmniejsza.
Największymi zagrożeniami są eksploatacja ziemi przez człowieka, zwiększona wycinka drzew, niszczenie siedlisk tych zwierząt i wpływ wypasu żywego inwentarza, a także masowa turystyka, która na całym świecie przyczynia się do wielu szkód w środowisku, takich jak m. in. nadmierne zużycie wody, nadprodukcja żywności, zaśmiecenie, zanieczyszczenie wód.
Ogromnym problemem jest też chwytanie i wykradanie młodych makaków, a później w szczególnie okrutny sposób ich tresowanie.
Najczęściej trafiają do miast, gdzie mają zarabiać na turystach. W 2001 roku centrum Marrakeszu zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, co nie zmienia faktu, że na głównym placu Dżami al-Fana olbrzymia ilość zwierząt cierpi każdego dnia. Makaki na łańcuchach wykonują różne sztuczki na zawołanie swojego pana-dręczyciela. Zdjęcie z makakiem na ramieniu może kosztować nawet 50 Euro. To przyciąga wielu nieuczciwych ludzi do tego biznesu.
Niekiedy makaki są też sprzedawane jako zwierzęta domowe w Maroku i Algierii, a także eksportowane w tym celu do Europy. Poza tym wykorzystuje się je szkoląc do walk, które organizuje się na targach, a potem upublicznia w internecie.
Kiedy przyjechałem do Ozoud pierwszy raz w 2015 r. wiedziałem, że chcę tu jeszcze powrócić.
Stało się tak po trzech latach. Chciałem udokumentować fotograficznie jak żyją rodziny makaka berberyjskiego. Ten czas okazał się dla mnie jednocześnie piękny i trudny, ponieważ widziałem makaki żyjące na śmietnisku uczynionym przez ludzi, młode makaki zaplątane w liny, żyłki bądź torebki foliowe.
Każdego dnia setki turystów przyjeżdża do tego niewielkiego miasteczka w Maroku, głównie ze względu na piękny wodospad, a także makaki, które są dużą atrakcją. Turyści zachęcają małpki do wejścia na ramię karmiąc je orzeszkami arachidowymi. Jeszcze do niedawna karmili je też słodyczami i chlebem. Na szczęście szybko zauważono, że ilość zgonów małpek drastycznie się zwiększyła, dlatego tego zakazano.
Turyści zostają tu krótko, parę godzin, co najwyżej jeden dzień, a zostawiają po sobie olbrzymie ilości śmieci i... otyłe makaki.
Z jednej strony turystyka może przynieść pieniądze na cele związane z ochroną makaków, jak i przyrody w ogóle, i stanowić zachętę do ochrony ich siedlisk, z drugiej strony bliskie interakcje z turystami mogą mieć niestety znaczący, negatywny wpływ psychologiczny na te zwierzęta.
Na przykład robienie im zdjęć przez dłuższy czas jest dla nich stresogenne, być może dlatego, że ludzie zbliżają się do nich i utrzymują dłuższy kontakt wzrokowy, co jest oznaką agresji u wielu naczelnych. Niektórzy starają się je dotykać. Kilkakrotnie byłem świadkiem agresywnego zachowania turystów wobec małp, jak na przykład przeganianie, krzyczenie, a nawet bicie torebką. Stwierdzono, że makaki żyjące na obszarach blisko ludzi mają więcej pasożytów i gorszy ogólny stan zdrowia niż te, które żyją w dzikim środowisku. Częściowo z powodu niezdrowego pożywienia, które otrzymują od ludzi. LINK
W 2008 roku badacze porównali dwie grupy makaków w środkowych górach Atlasu Wysokiego – dziko żyjące, które praktycznie nie miały kontaktu z ludźmi oraz makaki w miejscach odwiedzanych przez turystów. Stwierdzono, że grupa „turystyczna” spędzała znacznie więcej czasu na odpoczynku, a ich zachowanie charakteryzowało się o wiele większą agresją. Żywność ludzka w ich diecie stanowiła 26% dziennego pożywienia, w przeciwieństwie do grupy dziko żyjącej, gdzie był to zaledwie 1%. Grupa dzikich makaków przemieszczała się znacznie częściej w ciągu dnia w celu poszukiwania jedzenia, takiego jak zioła, nasiona, owoce, żołędzie, korzenie roślin.
Od lat zastanawiam się czy można podróżować w sposób świadomy. Czy tak trudno zdać sobie sprawę z tego, że mamy wpływ na otoczenie, w którym przebywamy i wziąć odpowiedzialność za własne czyny? Zostawiać po sobie tylko ślady, a nie śmieci? Możemy zobaczyć świat, przeżyć przygody i nie narażać tak wielu istot na zagładę, a tym samym też siebie i kolejne pokolenia.

Po kilkunastu godzinach obserwowania makaków postanowiłem oczyścić to miejsce ze śmieci. Wynosiłem butelki po piwie, puszki, szkło, opakowania po chipsach i słodyczach. Nazbierałem kilka worków na dość niewielkiej przestrzeni. Byłem zadowolony myśląc, że chociaż przez kilka następnych tygodni czy miesięcy będzie czysto i bezpiecznie.
Następnego dnia znów robiłem zdjęcia, byłem coraz bliżej makaków, siedziałem razem z nimi w grupie, jednocześnie zachowując czujność, czy aby nie wybuchnie nagle jakaś awantura, jak to u naczelnych bywa. Gdy po dniu wędrowania w towarzystwie małp i ich fotografowania dotarłem pod wieczór do zbocza skalnej platformy, gdzie turyści przychodzą karmić makaki, zobaczyłem ku swojemu przerażeniu wszystkie śmieci, które pozbierałem poprzedniego dnia… Ktoś musiał je celowo przenieść i zrzucić ze skarpy w miejsce zagrodzone płotem, które było trudno dostępne dla ludzi. Na pewno nie zrobiły tego makaki.
Zrozumiałem wówczas jedno - dopóki o makaki nie zadbają władze tego regionu przy współpracy z organizacjami wspierającymi życie dzikich zwierząt, to bardzo trudno jest walczyć samemu. Możemy jednak być jak wodospad na rzece Wadi w Ouzoud, który powstał z niewielkiej kropli, a z czasem stał się kruszącym skały olbrzymem. Podróże wzbogacają i uczą pokory, dlatego warto podróżować świadomie, wspierać życie i ratować to, co zostało zniszczone.

Bliska jest Wam przyroda i jesteście zainteresowani wspieraniem dzikich zwierząt? Zapraszamy na te strony:
International Union for the Conservation of Nature
World Wildlife Fund
Stowarzyszenie Otwarte Klatki
The Jane Goodal Institute
RIGHT tourism
Jeśli możecie polecić inne strony i/lub organizacje pomagające zwierzętom, z którymi mieliście do czynienia – podzielcie się w komentarzach!
2 Responses
Podoba mi się, z jaką uważnością i życzliwością podszedłeś do tematu. Poczułam smutek i bezsilność kiedy doczytałam, że śmieci rozrzucono ponownie 🙁
Oby więcej takich fotoreportaży – wydaje nam się, że odległy świat jest nadal piękny i egzotyczny. Już chyba nie za długo…